Muira Puama
Muira puama (Lirosima ovata) to inaczej „amazońska viagra” lub „drzewo potencji” (ang. potency wood). Roślina ta posiada długą historię zastosowania w Brazylii, szczególnie wśród ludności zamieszkującej amazońskie obszary nad rzeką Rio Negro. W całej Ameryce Południowej roślina ta uważana jest za potężny afrodyzjak [1].
Muira puama ma swoje miejsce w brazylijskiej farmakopei od lat 50. ubiegłego wieku. Mimo to, nie doczekała się jeszcze zbyt wielu badań. Wyniki dwóch dotychczasowych eksperymentów brzmią obiecująco, ale oba mają swoje ograniczenia. W jednym z nich muirę puamę połączono z niewielką ilością Ginkgo biloba (co wyklucza jednoznaczne wnioski na temat działania samej muiry), natomiast drugiego nie można odnaleźć w sieci, choć wspominają o nim różne źródła [2].
Niemniej jednak, oba badania wskazują na duży potencjał rośliny we wspomaganiu funkcji seksualnych, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Uczestniczki pierwszego badania zaobserwowały, że gdy przyjmują suplement (1 kapsułka zawierała 175 mg ekstraktu z muiry puamy + 16 mg ekstraktu z ginkgo, stosowano 2 lub 6 kapsułek dziennie przez 1 miesiąc), częściej pojawiają się u nich myśli i fantazje seksualne, częściej dochodzi do stosunku z partnerem, seks przynosi więcej satysfakcji i łatwiej jest osiągnąć orgazm [3]. Brzmi świetnie, prawda??
W tajemniczym drugim badaniu brali udział mężczyźni. Ponad połowa uczestników zauważyła u siebie wzrost libido, a około połowa odnotowała poprawę erekcji. Panowie przyjmowali 1-1,5 g ekstraktu z muiry puamy przez 2 tygodnie [2].
Mocno liczę na pojawienie się kolejnych badań nad murią puamą w kontekście seksualności! Ale już teraz czuję się przekonana, by tę roślinkę wypróbować. A Wy?
Uczestniczki jednego z badań zaobserwowały, że gdy przyjmują suplement z muirą puamą, częściej pojawiają się u nich myśli i fantazje seksualne, częściej dochodzi do stosunku z partnerem, seks przynosi więcej satysfakcji i łatwiej jest osiągnąć orgazm.
Catuaba
Catuaba (Erythroxylum catuaba) to kolejna zawodniczka z Brazylii. Catuaba, podobnie jak muira puama, jest drzewem kojarzonym przede wszystkim z właściwości afrodyzyjnych. Pozyskuje się z niej korę, będącą głównym składnikiem tradycyjnych napojów miłosnych, których rynek wciąż prężnie funkcjonuje w Brazylii.
Mając na uwadze to, jak ogromne znaczenie ma w Brazylii życie seksualne, trudno się dziwić, że rośliny i mikstury miłosne są znakiem charakterystycznym tego kraju.
Jednak pomimo tego, catuaba również nie została jeszcze dobrze przebadana. Właściwie to jest nawet mniej poznana niż muira puama. Nie przeprowadzono do tej pory żadnych badań nad wpływem catuaby na funkcje seksualne. Posiłkuję się zatem informacjami z medycyny tradycyjnej oraz opiniami użytkowników. Sądzę, że jeśli popularność rośliny jako afrodyzjaka nie zmalała od 2000 lat to coś musi w tym być ;)
W Brazylii i innych krajach Ameryki Południowej uważa się, że catuaba wzmacnia libido i potęguje odczuwanie przyjemności z seksu, zwiększając dopływ krwi do stref erogennych [4]. Użytkownicy tej rośliny piszą natomiast, że „działa ona zgodnie z opisem”, poprawiając sprawność seksualną i jakość orgazmów oraz dodając energii i chęci do współżycia.
Kozieradka
Kozieradka (Trigonella foenum-graecum) to jedna z czołowych roślin, które oddziałują na płodność i popęd seksualny człowieka. I zostało to całkiem nieźle przebadane!
Kozieradkę znacie pewnie z kuchni. Jej gorzkie ziarenka dopełniają smak wielu potraw, a tradycja ich kulinarnego zastosowania pochodzi z Indii. Stamtąd wzięło się także jej zastosowanie lecznicze.
W Ajurwedzie kozieradka określana jest jako methi. Już w czasach antycznych używano tej rośliny, aby poprawić płodność i libido, zwiększyć laktację u kobiet i „męskość” u mężczyzn (czyli siłę, muskularność).
Medycyna współczesna potwierdziła te właściwości w badaniach z udziałem ludzi. I dobra wiadomość jest taka, że w badania realizowano nie tylko z udziałem mężczyzn, ale też kobiet!
Kozieradka to jedna z czołowych roślin, które oddziałują na płodność i popęd seksualny człowieka.
Kobiety
W badaniu Rao i wsp. (podwójnie ślepa próba) zdrowe kobiety w wieku rozrodczym przyjmowały 600 mg ekstraktu z nasion kozieradki dziennie przez dwa cykle menstruacyjne. W wyniku suplementacji uczestniczki zaobserwowały u siebie wzrost pożądania seksualnego i podniecenia osiąganego podczas stosunku. Odnotowano u nich także wzrost poziomu estradiolu [5].
Autorzy metaanalizy badającej wpływ roślin estrogennych na funkcje seksualne kobiet menopauzalnych [6] podsumowali, że kozieradka jest jedną z niewielu roślin, które nie tylko wspierają gospodarkę hormonalną, ale też podnoszą libido i poprawiają jakość współżycia. Inną, wymienioną w podsumowaniu rośliną była maca, o której napisałam w artykule o afrodyzjakach dla kobiet.
Mężczyźni
Przejdźmy teraz do Panów. 60 zdrowych uczestników (bez problemów z potencją) przyjmowało ekstrakt z kozieradki przez 6 tygodni w dawce 600 mg dziennie. Suplement wzmocnił libido, a także poprawił intensywność osiąganego podniecenia i orgazmu podczas stosunku [7].
W badaniu Sankhwar i wsp. stu zdrowych uczestników przyjmowało 500 mg ekstraktu z kozieradki dziennie przez 12 tygodni. W wyniku suplementacji zwiększył się popęd seksualny badanych, częstotliwość spontanicznych erekcji i jakość spermy. Wzrósł także ich poziom testosteronu, zarówno wolnego jak i związanego [8].
Kozieradka wydaje się być idealnym afrodyzjakiem, prawda? Niestety, jest jedno ALE... Efektem ubocznym kozieradki, który nie wszyscy dobrze tolerują, jest zmiana zapachu skóry... Czy mimo wszystko warto ją wypróbować? Decyzja należy do Was!
Tyrozyna
Tyrozyna jest suplementem podnoszącym poziom dopaminy w mózgu. Powstaje z niej najpierw L-DOPA (lewodopa), a następnie dopamina. Tyrozyna jest również aminokwasem białkowym, co oznacza, że organizm wykorzystuje ją do budowy swoich tkanek.
Po kilku dniach stosowania dawki około 400 mg na dzień można zauważyć zwiększony poziom energii, motywacji i zdyscyplinowania. Tylko nie oczekujcie efektów po jednorazowej dawce ;) Przy dobrym wysyceniu organizmu dopaminą mogą pojawić się problemy ze snem – należy wtedy zrobić przerwę.
Dopamina jest kluczowym neuroprzekaźnikiem wpływającym na popęd seksualny, dlatego oprócz poziomu energii, podnosi ona też libido.
Dopamina (powstająca z tyrozyny) jest kluczowym neuroprzekaźnikiem wpływającym na popęd seksualny, dlatego oprócz poziomu energii, podnosi ona też libido.
W dotychczasowych badaniach nad dopaminą wykazano, że pobudza ona męskie zachowania seksualne, zarówno u zwierząt, jak i u ludzi [9].
W badaniach z użyciem lewodopy (L-DOPA), którą stosuje się w terapii Parkinsona, zaobserwowano, że podnosi ona zainteresowanie seksem i stymuluje aktywność seksualną leczonych pacjentów [10].
Jednocześnie leki, które są antagonistami dopaminy hamują zachowania seksualne, osłabiają erekcję i zmniejszają ochotę na seks (lub kopulację) [9].
Kobiety oczywiście są słabiej przebadane pod tym względem, ale dopamina odgrywa przecież rolę pro-seksualną u obu płci! Moim osobistym zdaniem suplementacja tyrozyny poprawia funkcje seksualne i libido również u kobiet. Na dobre badania należy poczekać, ale można przeprowadzić własne ;) Ja to zrobiłam – na mnie działa!
Żeń-szeń koreański (czerwony)
Żeń szeń koreański, lub też czerwony, czyli Panax ginseng, to roślina już dosyć znana na całym świecie. Ceniona jest za swoje właściwości stymulujące ciało i umysł, adaptogenne, prokognitywne. Podnosi wydolność, witalność oraz libido.
Wpływ żeń-szenia na popęd seksualny człowieka został już dobrze udokumentowany. Badania potwierdziły jego dodatni wpływ na libido zarówno u kobiet, jak i mężczyzn.
W badaniu Oh i wsp. (podwójnie ślepa próba) kobiety menopauzalne przyjmowały 3 g ekstraktu z korzenia żeń-szenia dziennie (streszczenie nie podaje, jak długo trwał eksperyment). Na początku i na końcu badania uczestniczki wypełniały kwestionariusze dotyczące jakości życia seksualnego (FSFI i GAQ). Jak się okazało, żeń-szeń istotnie poprawił funkcjonowanie seksualne badanych kobiet! [11]
Połączenie żeń-szenia koreańskiego z syberyjskim także wywołało pozytywne efekty, a sprawdzono to w innym badaniu, tym razem z udziałem kobiet w wieku rozrodczym [12]. Suplement spotęgował odczuwanie pożądania i zwiększył poziom satysfakcji z seksu.
Jeśli chodzi o wpływ żeń szenia na mężczyzn, to mogliście się już zetknąć z informacją, że żeń-szeń zdecydowanie poprawia męskie funkcje seksualne. Jest to już całkiem dobrze znana i udowodniona cecha tej rośliny.
Już w 1995 roku pojawiło się badanie kliniczne, które testowało wpływ P. ginseng na mężczyzn z ED (erectile dysfunction, czyli zaburzenia erekcji). Już wtedy okazało się, że żeń-szeń wspomaga erekcję w przypadku ED i choć nie likwiduje problemu całkowicie, to znacznie podnosi satysfakcję z podejmowanego współżycia i zwiększa na nie ochotę [13].
Kolejne badania potwierdziły te właściwości. Badani z ED o małym lub średnim stopniu nasilenia zaobserwowali, że łatwiej mogą osiągnąć i utrzymać erekcję podczas stosunku [14, 15].
Żeń-szeń wykazuje także potencjał do poprawiania płodności i jakości męskiego nasienia [16].
Jest tego trochę, prawda?
Mam nadzieję, że moje propozycje zachęcą Was do eksperymentów zielarsko-randkowych ;)
A tymczasem, trzymajcie się... gorąco!
Danka